Richard Carapaz (Ineos Grenadiers) wygrał szósty, przedostatni etap Volta a Catalunya. Rywalizacja miała niezwykle szalony przebieg od samego startu, a na szalony atak zdecydował się 130 kilometrów od mety do spółki z Sergio Higuitą (BORA-hansgrohe).
168 kilometrów z Salou do Cambrils jawiło się na pierwszy rzut oka jako szansa dla uciekinierów. Profil był bowiem dość wymagający, zwłaszcza w pierwszej części zmagań, a osłabione ekipy kolarzy z czołówki miały ograniczone możliwości kontroli. Jak się okazało – obrały inną taktykę i… same zaatakowały.
Tuż po starcie, przy podjeździe na premię 1. kategorii w wyniku niezwykle mocnego tempa na czele znalazła się trójka zawodników: Luke Plapp oraz… Richard Carapaz i Sergio Higuita. Obecność dwóch kolarzy z czołówki “generalki” zapowiadała porywający scenariusz rywalizacji, tym bardziej że jej lider, Joao Almeida został minutę z tyłu. 110 kilometrów od mety dwójka Higuita – Carapaz (Plapp odpadł) miała 80 sekund przewagi nad pozostałymi, głównymi faworytami. Ich zapas rósł i jasnym było, że pogoń nie ma większych szans na powodzenie.
Ostatecznie takowa jednak ruszyła i gdy 30 kilometrów od mety różnica spadła poniżej trzech minut, mogło się wydawać, że grasanci jednak powinni nerwowo oglądać się za siebie. Dogonić ich jednak nikt nie był w stanie.
