Takie wspinaczki jak Alpe d’Huez, Stelvio czy Col du Galibier zna niemal każdy, szanujący się fan kolarstwa. Na świecie znaleźć jednak można mnóstwo mniej znanych, a równie pięknych i wymagających podjazdów. Prezentujemy pięć najciekawszych z nich.
Sveti Jure, Chorwacja
Nie jest to podjazd kompletnie nieznany – kolarskim turystom, którzy kiedykolwiek obrali kurs na Bałkany nazwa ta powinna coś mówić. Tak czy inaczej – na trasach wyścigów gości wyjątkowo rzadko, przez co dla szerszej publiki to wciąż “terra incognita”.

W najdłuższym z wariantów liczy… 29,6 kilometra o średnim nachyleniu 5,9%. Startując dokładnie z poziomu morza, tuż nad Adriatykiem osiąga się wysokość 1731 metrów. Stojąc na szczycie, taflę wody mamy zaledwie kilka kilometrów przed sobą. Widoki – absolutnie niezapomniane.
Grüntenhütte, Niemcy
Nasi zachodni sąsiedzi poszczycić mogą się wspinaczką krótką, za to momentami – piekielnie stromą. W Bawarii, tuż obok znanego ze świata sportów zimowych Oberstdorfu rozpoczyna się podjazd Grüntenhütte, którego brzmiąca mało… gościnnie nazwa idealnie oddaje istotę rzeczy.
Średnie parametry rzucają na kolana – to 4,3 kilometra o nachyleniu… 14,3%, momentami dochodzącym aż do 40% – i to na czwartym kilometrze, gdy nogi są już wystarczająco zmęczone, by zwyczajnie się poddać. Dobrą “wprawką” do tego, by przekonać się, czy dalibyśmy radę mogą być polskie Twarogi w Ochotnicy Dolnej – o podobnych parametrach, lecz ponad dwukrotnie krótsze.

Wuling, Tajwan
Kierunek mocno egzotyczny, nawet jak na kolarstwo, a i parametry podjazdu absolutnie niecodzienne. Co powiecie bowiem na liczącą… 105 kilometrów (tak, 105!), niemal nieustanną wspinaczkę? To podjazd rozpoczynający się na poziomie morza, a kończący na wysokości 3275 metrów. Średnie nachylenie to 3,1%, a maksymalne – 27.
Co roku organizowany jest na trasie podjazdu uphill, w którym, w 2017 roku wziął udział Vincenzo Nibali. Włoch mówił, że była to jedna z najtrudniejszych wspinaczek jego życia. “Rekin” wjechał na szczyt w 3 godziny i 19 minut.

Lysevegen, Norwegia
Każdy z podjazdów w tym artykule gwarantuje przepiękne widoki, ale ten wymyka się prawdopodobnie jakiejkolwiek skali. Lysevegen “kradnie show”, a jego serpentyny są tak charakterystyczne, że aż dziw, iż nie przyćmiły jeszcze Alpe d’Huez.
Długość wspinaczki to 8,9 kilometra, a średnie nachylenie – 9%. Zakrętów jest łącznie 27. Co ciekawe, drogę wybudowano przy okazji budowy elektrowni w latach 80. XX wieku. Wcześniej do miejscowości Lyseboth, położonej u podnóża można było się dostać tylko łodzią.

Droga Transfogaraska, Rumunia
Na początku lat 70. ubiegłego wieku rumuński wódz, Nicolae Ceausescu wydał polecenie budowy drogi, przecinającej Góry Fogaraskie. Cel był… militarny – obawiał się radzieckiej inwazji i szukał możliwości szybszego przerzutu sił na południe kraju. Niejako “przy okazji” stworzył prawdziwy, kolarski skarb.
Podjazd można zdobyć od dwóch stron: północnej (26,6 km, 5,8%) lub południowej (25 km, 4,7%).

