Taktyka Ineos Grenadiers na finałowych kilometrach Mediolan – San Remo rodzi od zakończenia wyścigu wiele dyskusji. Podgrzał je Tom Pidcock, najlepszy na mecie kolarz brytyjskiej drużyny, który z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie znał układu końcowych kilometrów zmagań.
Ineos od podjazdu na Cipressę dyktował bardzo mocne tempo, a w ogonie jego pociągu jechali Pidcock oraz Michał Kwiatkowski. Można się było wobec tego spodziewać, że jeden z nich ruszy do akcji zaczepnej, lecz nic takiego się nie stało. Brytyjska formacja w żaden sposób nie wykorzystała pracy, jaką wykonała, a duet liderów zajął na mecie odpowiednio 15. i 17. miejsce.
Tuż po zakończeniu wyścigu we Włoszech pojawiły się głosy, że zamiast tak niezrozumiałej taktyki powinno się desygnować do walki Filippo Gannę, który na podjeździe na Poggio pracował najbardziej intensywnie. Media w Italii pisały wprost, że liderzy roztrwonili pracę drużyny. Takie głosy podgrzać jeszcze może wypowiedź Pidcocka.
“Zespół pracował na naszą rzecz, Poggio rozpoczęliśmy w czołówce. Na zjeździe pomyślałem, że spróbuję zaatakować by sprawdzić, czy uda mi się zyskać dystans, ale… nie wiedziałem, dokąd jadę, więc nie poszło zbyt dobrze. Ogólnie jednak jestem zadowolony” – opowiadał, cytowany przez “Cyclingnews”.

