Na kilka dni przed końcem roku bez kontraktu na sezon 2021 pozostaje szerokie grono polskich kolarzy. Jaka będzie ich przyszłość?
Dobiegający końca sezon był dla zawodników niezwykle trudny. Pandemia, przerwanie sezonu i problemy finansowe wielu drużyn sprawiły, iż spore grono kolarzy miało problemy ze znalezieniem nowego pracodawcy. Nasi czołowi zawodnicy wyszli z tego zamieszania „suchą nogą”. Michał Kwiatkowski przedłużył umowę z Ineos Grenadiers, Rafał Majka zamienił BORA-hansgrohe na UAE Team-Emirates, a na szczeblu World Touru pozostał też Łukasz Wiśniowski, wiążąc się z Team Qhubeka-Assos.
O wiele gorzej sytuacja wygląda na niższych szczeblach, przede wszystkim – kontynentalnym. Wszystko wskazuje na to, że w 2021 roku z polską licencją jeździć będą tylko dwie grupy (Mazowsze Serce Polski i Voster-ATS), co w porównaniu z ostatnim sezonem stanowi redukcję aż o 50%. Luki tej nie da się wypełnić – choć grupa Dariusza Banaszka poszerza skład, nie jest w stanie zapewnić angażu wszystkim zainteresowanym.
Bez kontraktu na kolejny sezon pozostaje grupa około 20 polskich zawodowców, w większości – zawodników związanych dotąd z jedną z dwóch ekip, które nie złożyły wniosku o licencję na sezon 2021 – CCC Development Team i Wibatech Merx Wrocław. Nie jest znana przyszłość Wojciecha Pszczolarskiego, Mateusza Rudyka, Michała Jaskota czy Piotra Pękali. Nie wiadomo również, co z Polakami, jeżdżącymi w kontynentalnych ekipach z zagranicy – Krzysztofem Dominem (Iseo Serrature) czy Arturem Sowińskim (Sangemini Trevigiani).
Zagadką jest także przyszłość byłego mistrza kraju, Michała Paluty. To jedyny jeżdżący w 2020 roku na szczeblu World Touru kolarz, który dotąd nie doczekał się kontraktu. „Mikołaj nie przyniósł mi umowy, ale poczekam jeszcze dwa tygodnie, gdyby był na kwarantannie” – ironizował niedawno na Twitterze. W jego przypadku można mówić o sporym pechu – na najwyższy szczebel trafił przed pandemicznym sezonem 2020 i nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Jaka czeka go przyszłość? To zagadka, ale domniemać można, że w gronie jego potencjalnych pracodawców można wskazywać jedną z drużyn z naszego podwórka.

