Rafał Majka (BORA-hansgrohe) swój pierwszy start w sezonie – Trofeo Serra de Tramuntana ukończył na 16. miejscu. Polak przyznał, że otwarcie roku było dla niego bardzo pechowe.
“Zgred” zameldował się na finiszu w liczącej 21 zawodników grupie, która wjechała na metę 38 sekund po zwycięzcy – jego kompanie z ekipy, Emanuelu Buchmannie. Wynik ten może nie robić szczególnego wrażenia, ale znaczenie zyskuje, gdy weźmie się pod uwagę okoliczności, w jakich został osiągnięty.
Kolarzowi z Zegartowic dwa razy w ciągu wyścigu przytrafiały się defekty, a mimo to zameldował się “na kresce” razem z m.in. Alejandro Valverde (Movistar) czy Diego Rosą (Arkea-Samsic).
“Pierwszy start w sezonie zaliczony. Końcówka etapu była dla mnie pechowa. Dwukrotnie wymieniałem rower i dojście do głównej grupy kosztowało mnie trochę sił” – podsumował swój występ Majka na Facebooku.
Już w sobotę czeka go kolejny start – Pollenca-Andratx. Profil tej jednodniówki zdaje się odpowiadać naszemu zawodnikowi jeszcze bardziej, niż ten piątkowego wyścigu.
