“Drogi są coraz bardziej niebezpieczne a my, kolarze, przeszkadzamy kierowcom” – ocenił Vincenzo Nibali, który przyznał, że jest poważnie zaniepokojony tym, jak traktowani są na szosach on i jemu podobni.
Włoch głos na ten temat zabrał na łamach “Il Giornale” a pretekstem do tego były porażające statystyki dotyczące liczby wypadków z udziałem rowerzystów. Okazuje się, że we Włoszech kolarz ginie na drodze średnio co 40 godzin.
“To prawdziwa rzeź. W 2016 roku jeden z zawodników mojej grupy młodzieżowej zginął na oczach swojego ojca. Miał 14 lat… Drogi są coraz bardziej niebezpieczne, a my przeszkadzamy kierowcom” – mówił “Rekin z Mesyny”.
Przyczyn rosnącej liczby wypadków Nibali dopatruje się, obok wzmożonego ruchu również w rosnącej nieuwadze kierowców, którzy rozpraszani są przez rozmaite urządzenia. “Samochód staje się biurem, a nikt nie ma nad tym kontroli” – grzmiał.
Rytynowany już zawodnik zaapelował jednocześnie do władz kraju, by te przyjrzały się problemowi i spróbowały na niego odpowiednio zareagować.
